niedziela, 13 czerwca 2010

Relacja z biwaku

(Pisze ją na szybko, ponieważ padam głową na klawiaturę już. ;pp)
Były przepiękne krajobrazy i pogoda, mimo tego, iż było nas mało, bawiłyśmy się świetnie (jednocześnie nie doprowadzając pani Dagmary i Pana Wiesia Show do rozstroju nerwowego.. ;DD) i pokazałyśmy, że jesteśmy naprawdę zgraną grupą. Atrakcji oczywiście nie zabrakło. (Park linowy, czy wypad nad rzekę.) Przyrzeczenie złożyła druhna Weronika Życińska, a mi, Dorotce i Luśce przyznano stopień samarytanki. :) Mam nadzieję, że warty i alarmik mundurowy Wam się podobały. (SADISTIC! ;D) Myślę, że każdej z nas żal było wyjeżdżać i że czeka nas jeszcze (mam nadzieję ;)) wiele takich biwaków.
Noo... i to chyba wszystko, co mogę na tą chwilę napisać. Przepraszam, że tak mało, ale przecież najważniejsze rzeczy napisane, a same doskonale wszystko pamiętacie.. Bo jeśli ktoś nie był, to niech żałuje i na następny raz jedzie, bo mi się naprawdę pisać nie chce nic więcej już. (A jeśli jesteście ciekawi relacji z dość topornymi szczegółami, ale w każdym razie bardziej szczegółowymi niż te tutaj, to zapraszam na photobloga niejakiej slepejkichy. ;P) Fotecki (i teledyski z Dżustinkiem!) będą niebawem, jeśli nie zasnę przy ich dodawaniu.. (ilość: 500 ponad)

Czuwaj, Olka. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz